wtorek, 10 marca 2015

Rozdział III

Właśnie, który?
 ***
*** Oczy Isabel ***

-Chyba skuszę się na Kesa -powiedziałam i uśmiechnęłam się - Gdzie mogę się przebrać?
-Chodź, zaprowadzę cię do twojego mini pokoiku - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę.
Podczas drogi trochę pogadałyśmy. Dowiedziałam się, że ma brata i jest współwłaścicielką jednego z koni, na którym trenuje. Okazało się, że w tym ośrodku jest duży ruch, dużo uczniów i koni do trenowania. W końcu dotarłyśmy. Pokój wyglądał mniej więcej tak. Podejrzewam, że wszystkie są podobne, tylko pewnie mają ściany różnego koloru. 
-Tu masz szafę, tam mały aneks kuchenny... - zaczęła mi pokazywać.
-Tak, widzę - zaśmiałam się.
-Masz 10 minut i widzę Cię przy myjkach!
Uśmiechnęłam się i pokazałam kciuk w górę. Z mojej torby, którą zgarnęłam po drodze wyjęłam to, wzięłam klucze i powolnym krokiem ruszyłam do stajni.

-W tym samym czasie-

*** Oczami Sergio ***

O, k*rwa... Mój łeb! Ile my wczoraj wypiliśmy? Ugh... Zawsze tak to się kończy. Wstałem, wziąłem szybki prysznic i zgarniając moją torbę treningową ruszyłem do kuchni. Postanowiłem zajrzeć jeszcze do Belli, lecz jej nie było w pokoju. Zbiegłem na dół, lecz w kuchni też jej nie było. Szybko łyknąłem proszki na głowę i krzyknąłem:
-Isabel! Bella! - krzyczałem, ale jej nigdzie nie było.

Pierwszy dzień, a ona już zniknęła. Zacząłem się martwić. Przecież ona nie zna miasta, nawet nie wiem czy mówi dobrze po hiszpańsku! Pocieszała mnie myśl, że ze mną gadała płynnie. Myśląc, że chłopaki mogą coś wiedzieć ruszyłem na trening, łamiąc przy okazji chyba wszystkie przepisy drogowe. Wszedłem szybko do szatni, przebrałem się w strój treningowy i ruszyłem ku wyjściu. Zobaczyłem, że Iker ma jabło, które mu wyrwałem i uśmiechając się ugryzłem. Chłopaki (czyt. Ronaldo, Pepe, Marcelo i inni) postanowili, że weźmiemy meleksa. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Wjechaliśmy tam jak jacyś królowie, wszyscy, a szczególnie trener, patrzyli się na nas, jak na idiotów. Normalka! -Koniec zabawy! Trenujemy! - wysiedliśmy z meleksu, kiedy król Ronaldo zaparkował go na poboczu (czyt. na linii bocznej). Postanowiłem, że do dobry moment, aby ich zapytać czy nie wiedzą, gdzie ona może być.
-Chłopaki nie wiecie, gdzie może być Isabel? Mało z wczoraj pamiętam i...
-Tak jak każdy z nas - zaśmiał się Cris.
Prychnąłem i spojrzałem na nich pytającym wzrokiem. Oni patrząc na mnie poważnymi oczami zaprzeczyli. Pozostała, więc tylko jedna osoba, która może coś wiedzieć. Bale nadchodzę...

*** Oczami Belli ***

Dotarłam do myjek i zobaczyłam tam Kes, który patrzył na mnie przyjaźnie. Pogłaskałam go po szyi i ruszyłam do siodlarni. Tam zaczęłam szukać podpisu . Kiedy to zauważyłam, zabrałam ten komplet, gdyż zdecydowałam, że zielony będzie pasował do niego najlepiej. Spod boksu zgarnęłam szczotki i zajęłam się jego pilęgnacją. Poszło mi szybko i sprawnie, mimo iż ledwo dosięgałam góry jego grzbietu, a szyi to już w ogóle. 
-Widzę, że się obsłużyłas - usłyszałam, gdy już kończyłam go siodłać - A toczek gdzie?
-Nie zamierzam teraz spadać.
-Więc gotowa?
Pokiwałam głową i ruszyłam do hali, prowadzona przez dziewczynę. Przed jazdą postanowiłam wstawić nową fotkę na fb, którą podpisałam:
"Moja nowa furka! Kto zazdrości? :D :3"

Po sprawdzeniu strzemion i podciągnięciu popręgu wsiadłam na księcia. Oczywiście potrzebowałam pomocy blondynki. 
-To ty sobie pojeźdź, a my popatrzę -  powiedziała wskazując na trenera, a ja ruszyłam i zaczęłam sprawdzać jego umiejętności i przyzwyczajenia. Udało mi się go szybko zebrać i postanowiłam zakłusować. Trochę się powyginaliśmy, potrenowałam z nim łopatki i ciągi, potem przeszłam do galopu. Wtedy Następnie zrobiliśmy ciągi i zmiany. Potem popracowałam nad rozluźnieniem. Po następnych kilku minutach przeszliśmy do stępa.
-Jaka jest opinia, o szanowna pani trener? - spytałam z powagą.
Udała, że się namyśla i rzekła poważnym tonem, niczym prokurator, który oskarża w sądzie:
-Szanowna pani Isabel Ramos Garcia - jest nieźle - uśmiechnęła się - Twoje przygotowanie do każdej figury, itp. było super - podała mi rękę - Gratulacje.
-Dziękuje bardzo - udawałam, że się kłaniam.
-A tak na poważnie, było naprawdę spoko Bella -powiedział mój trener -Widać, że potrzebujecie czasu, ale widzę w was potencjał.

-35 minut później-

Po rozsiodłaniu i nakarmieniu go jabłkiem postanowiłam wziąć jakiegoś do poskakania. Zmieniłam czapkę na toczek i ruszyłam, aby wypróbować kolejnego konia. Padło na Pana Siwka. Założyłam zestaw znaleziony w siodlarni i ruszyłam na drugą halę, na której były przeszkody. Zaczepiłam jeszcze po drodze "mojego" przystojnego faceta i poprosiłam, aby pomógł mi przy przeszkodach. Po 30 minutowej rozgrzewce rozpoczęłam skoki. Zaczęliśmy od przysłowiowej "koperty", aby się do siebie przyzwyczaić. Poczułam, że koń ma silne wybicie, dobrze reaguje na pomoce i jest naprawdę ostrożny. Mimo wszystko od początku zauważyłam, że będzie mi ciężko się z nim zgrać. Następnie ustawiliśmy kilka przeszkód. Wyglądało to tak: przy lewej, długiej ścianie stał biało-czerwony okser, a następnie po łuku niebieska stacjonata. Przejechałam ją kilka razy, podwyższając wysokość - max. 100 cm.
Następnie po łuku od niebieskiej przeszkody, na ukos hali był szereg okser-stacjonata. Procedura jak przy pierwszej linii.Na końcu połączyłam to w całość. Wystarczyła mi ta godzina, aby wiedzieć, że dziewczyna będzie miała dużo roboty, ale też dużo uciechy. Poklepałam go i przeszłam do stępa. Podziękowałam Paulowi i wyciągnęłam telefon. Nie, nie jestem od niego uzależniona, chciałam tylko wejść na facebooka i instagrama. Kierowałam się do wyjścia z hali, kiedy usłyszałam:
-To tu ukrywa się siostrzyczka naszego Ramosa - "Nie, nie, nie, tylko nie to" - Sergio! Znalazłem twoją zgubę - odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Cristiano. 
_________________________________________________________________________________
Pojawiam się z nowym rozdziałem! Znowu trochę jeździecki, ale następny będzie bardziej piłkarski :) Co u Was? Jak w szkole? U mnie spoko, nie mogę narzekać, ani na oceny, ani na nauczycieli.
Miłego czytania :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz